literature

PiF: Story 1 Part 2

Deviation Actions

funnyFranky's avatar
By
Published:
618 Views

Literature Text

Phineas i Ferb STORY (digital) by funnyFranky

"Partnerka"

Część 2



Ferb dokręcał właśnie śrubę, gdy od tyłu zaszła go Danny i powiedziała cicho.
- Cześć Ferb.
Chłopak drgnął na dźwięk jej głosu, z ręki wypadł mu śrubokręt i wbił się w misę z olejem.
- Przepraszam nie chciałam cie przestraszyć - zawołała natychmiast Danny na widok przerażenia na twarzy chłopca.
Zielonowłosy wpatrywał się w niebieskie oczy Danielli jak zahipnotyzowany.
- Wydaje mi się że to trzeba załatać zanim cały olej wyleci - powiedziała brązowowłosa przerywając niezręczną cisze i wskazała na dziurę z której zaczęła wyciekać czarna maź.
Na te słowa Ferb oderwał wzrok od Danny. Pospiesznie wyciągnął śrubokręt z dziury i zakleił ją taśmą izolacyjną. Przez cały ten czas Daniella obserwowała go uważnie, a gdy skończył oznajmiła z uśmiechem.
- Phineas powiedział, że przyda ci się pomoc. To w czym ci pomóc? - zapytała niepewnie i wpatrzyła się z oczekiwaniem w chłopaka.
Ferb długi czas milczał. W jego głowie trwała zawzięta walka między chęcią odpowiedzenia, a wrodzoną nieśmiałością. W końcu chęć odezwania się wzięła górę nad nieśmiałością. Chłopak otworzył usta, gdy z pod taśmy wystrzelił strumień oleju, chlapiąc go i Daniellę.
Zielonowłosy, osłaniając się przed mazią, zaczął na powrót zaklejać dziurę taśmą. Dziewczyna rzuciła się mu na pomoc. Walka trwała zaledwie kilka minut, jednak po zakończonej robocie oboje byli cali umorusani czarną i lepką substancją.
- Oby tym razem wytrzymało dłużej - powiedziała z nadzieją Danny.
- Cóż, bardziej brudni nie będziemy - odparł zielonowłosy, na co oboje wybuchnęli śmiechem.


Perry wtargnął do laboratorium Dundersztyca robiąc dziurę w ścianie. Sekundę później tuż obok Agenta P wylądowała jego partnerka, w następnej sekundzie oboje zostali uwięzieni w metalowej klatce.
- Witaj Agencie P i ty nieznany mi dziobaku!
- To Penny.
Z drzwi prowadzących do kuchni wyszła wysoka kobieta z czarnymi włosami związanymi w koński ogon. Miała na sobie biały kitel, czarną spódnice i zieloną bluzkę. Jej haczykowaty nos zadarty był do góry, a promieniste zielone oczy groźnie zmrużone, spoglądały na uwięzione dziobaki z wyższością i pogardą.
- Co? - zapytał rozkojarzony Dundersztyc.
- Dziobak, nazywa się Penny panna dziobak. Jest moim nemezis - wyjaśniła Taylor po czy zwróciła się do swojej nemezis z wyrzutem. - Spóźniłaś się Penny panno dziobak!
- A tak, Penny - odparł doktor, gdy w końcu słowa wspólniczki dotarły do jego świadomości. Następnie zwrócił się do Perry. - Perry panie dziobaku, to moja nowa wspólniczka w zbrodni doktor Hanna Taylor. Hanno poznaj mojego nemezis, Perry pana dziobaka.
- Niemiło mi cię poznać Perry panie dziobaku - odparła niedbale Hanna.
- Teraz, kiedy wszyscy się już znamy, możemy przejść do rzeczy - powiedział doktor D zacierając ręce. - Zapewne zastanawiasz się Perry panie dziobaku, dlaczego tak niezależna osoba jak ja, postanowiła znaleźć sobie wspólnika w zbrodni. Otóż, po naszej ostatniej potyczce zrozumiałem, że by zwyciężyć muszę mieć przewagę liczebną, jak lwy w stadzie, im jest ich więcej tym większe prawdopodobieństwo, że coś upolują. Oglądałem ostatnio program o lwach. Swoją drogą te lwy to całkiem słodkie kotki i przy tym drapieżne. Ale wracając. Z pośród wielu ochotników wybrałem ją - oznajmił Dundersztyc i wskazał na doktor T, na co kobieta prychnęła i powiedziała.
- Byłam jedynym kandydatem.
- Mogłaś to sobie darować, naprawdę. Wspólnie z Hanną opracowaliśmy plan podbicia Okręgu Trzech Stanów.
- Ja opracowałam plan podbicia Okręgu Trzech Stanów, ty w tym czasie zajadałeś nachos i oglądałeś Animal Planet! - oznajmiła kobieta ze złością.
- Leciał właśnie mój serial! Może przestaniesz mi dogryzać i rozpoczniemy pierwszą fazę naszego planu?
- Niech ci będzie - odparła Hanna i wyszła na taras.
- Siedźcie tu sobie grzecznie małe dziobaczki, a ja zawładnę Okręgiem Trzech Stanów.
- My zawładniemy Okręgiem Trzech Stanów! - wykrzyknęła z tarasu Taylor po czym dodała. - Hainz chodź tu i pomóż mi z tym ustrojstwem!
Dundersztyc wyszedł na taras mrucząc coś pod nosem. Gdy tylko doktor D zniknął dziobakom z oczu, Perry wyjął z kapelusza pilnik i zaczął piłować kraty. Penny z założonymi łapkami patrzyła na bezowocne wysiłki swojego partnera.
Agent P widząc jej sceptyczne spojrzenie zaterkotał ze złości i podał jej pilnik. Penny wzięła go i wyrzuciła przez ramię, na co Perry zrobił wielkie oczy, następnie podeszła do kraty i za pomocą lasera w swoim zegarku wycięła je. Agent P zaniemówił.
Agentka wyszła z klatki i stanęła dumnie wyprostowana. Dziobak wyszedł za nią i razem wbiegli na taras.
Na tarasie Dundersztyc stał zacierając ręce, a Hanna pisała coś na panelu sterowniczym machiny wyglądającej jak rakieto-satelita. Perry w mgnieniu oka rzucił się na Heinza i uderzył go w nos. Penny również ruszyła do walki ze swoją nemezis jednak ta, w ostatniej chwili zdążyła wcisnąć ENTER i wielka satelita wystrzeliła w kosmos.
- Ha! Udało się! Etap pierwszy naszego planu przebiegł pomyślnie! - wykrzyknęła doktor T, sekundę później oberwała od Penny prosto w brodę.
Po minucie walki, Dundersztyc leżał rozbrojony na podłodze, a Perry stał nad nim z łapkami założonymi na biodrach. Tymczasem Hanna trzymała szarpiącą się Penny w powietrzu za chustę.
- Hej! Perry panie dziobaku - zawołała złocznica. Na dźwięk jej głosu Agent P dostał gęsiej skórki. - Zobacz kogo tu mam! Lepiej się poddaj bo twoją partnerkę spotka coś złego!
Perry odwrócił się i zobaczył, że Hanna trzyma Penny w dość mocnym uścisku, a chusta powoli odcina jej dopływ powietrza do płuc. Dziobak stanął w pozycji bojowej i już miał skoczyć do walki, gdy Penny rozwiązała chustę i zawiązała nią ręce doktor T. Następnie podcięła jej nogi i powaliła na ziemię. Potem zabrała swą chustę i zawiązała z powrotem pod szyją.
Perry znów oniemiał. Nie spodziewał się po tej małej dziobaczce takiego sprytu i siły. Penny rozpędziła się i zeskoczyła z balkonu otwierając spadochron. Jej partner skoczył za nią.
Hanna wstała z podłogi i otrząsnęła się. Po upadku bolała ją jeszcze głowa, ale uśmiechała się tajemniczo pod nosem.
- Etap pierwszy mojego planu właśnie się rozpoczął - powiedziała cichym i jadowitym głosem.
- Naszego planu! - poprawił ją Dundersztyc podnosząc się i rozcierając wielki guz na środku czoła.


- Praca dobiegła końca - oznajmiła uśmiechnięta Daniella, dokręcając ostatnią śrubę.
Stała przed nią wielka, metalowa kopuła. Dziewczyna spojrzała na Ferba, a on na nią. Niezręczną ciszę która zapadła, przerwał Phineas.
- Jak tam postęp w pracy? - zapytał uradowany. - Jej co się wam stało?! - wykrzyknął ujrzawszy ich całych w mazi. Za jego plecami pojawiła się Izabela.
- Wypadek przy pracy - odparł żartobliwie Ferb.
- Tak mi przykro... Danny, jak ty wyglądasz, jesteś cała w jakimś czarnym świństwie! - powiedziała Izabela z nutą złośliwości w głosie.
- Nic specjalnego - odparła radośnie dziewczyna, po czym zwróciła się do młodego Flynna. - Phineas my tu już skończyliśmy. Czy potrzebujesz pomocy?
- Nie, ja i Izabella też już ukończyliśmy swoją robotę. Najwyższy czas sprawdzić co to cudeńko potrafi - oznajmił czerwonowłosy i razem z pozostałą trójką zabrał się do testowania Symulatora.


- A widziałaś tę sukienkę na wystawie?
- Tę różową z kokardą?
- Tak, właśnie tę .
- No... Była bombowa!
Do domu z polowania w galerii wróciła Fretka i Stefa.
- A pamiętasz te wspaniałe spodnie od WEPPUCO?
- Tak... Były obłędne! - odparła rozmarzona Fretka.
Nagle zatrzymała się gwałtownie i zaczęła nasłuchiwać. Po chwili wybiegła z przedpokoju jak oparzona. Rzuciwszy zakupy na sofę, wbiegła do kuchni, gdzie Linda zmywała naczynia.
- Mamo musisz w tej chwili iść ze mną do ogródka!
- Czy na ogródek spadła olbrzymia satelita? - zapytała spokojnie Linda nie przerywając zmywania.
- Nie, ale...
- A może wtargnęło tam stado łosiów? - zapytała kobieta.
- Nie. I już to przerabiałyśmy, mówi się łosi - odparła Fretka ze zdecydowaniem - Chodź ze mną do ogródka!
- Fretka co się stało?
- Phineas i Ferb znowu coś zmajstrowali! - wykrzyknęła Fretka gwałtownie gestykulując rękami.
- Skąd ty to wiesz? Dopiero co wróciłaś do domu z całodniowych zakupów.
- Po prostu wiem. Chodź to ci pokarzę! - oznajmiła rudowłosa i zaczęła ciągnąć matkę za ramię.
- O no już dobrze skarbie, idę.
Linda wytarła ręce i ruszyła za podskakującą ze zniecierpliwienia córką. Stefa, która do tej pory obserwowała całą tę scenę z przedpokoju, ruszyła za przyjaciółką. Tymczasem Phineas, Ferb, Izabela i Daniella skończyli właśnie testowanie Symulatora.
- To było super! - wykrzyknęła uradowana Danny.
- Jesteś wspaniałym konstruktorem Phineas - oznajmiła Izabela.
- Dzięki Izabelo - odparł chłopiec rumieniąc się.
Dzieci stały rozprawiając o Symulatorze. Nagle taśma, którą zaklejona była dziura po śrubokręcie znów puściła. Wielki strumień oleju, który wydostał się z otworu sprawił, że Symulator wystrzelił w kosmos. Chwilę potem do ogródka weszła Fretka prowadząc mamę i Stefę.
- Widzisz Fretko, tu niczego nie ma - powiedziała Linda wskazując na pusty ogródek.
- Mogę przysiąc, że jeszcze przed sekundą stało tu wielkie, metalowe coś! - wykrzyknęła jej córka.
- Ja nic tu nie widziałam - odparła znużona Linda i wróciła do kuchni.
Fretka stał chwilę gapiąc się w miejsce, gdzie jeszcze przed minutą stał Symulator.
- O Fretka, wróciłaś już z galerii - zawołał uradowany Phineas na widok swojej siostry. - Szkoda, że nie widziałaś naszego Symulatora. Był super!
- Ta...
- Ach, Fretka, Stefa poznajcie Danny. Jest nowa w Danville - przedstawił koleżankę czerwonowłosy.
- Cześć - przywitała się Daniella.
- Hej - odparła jej radośnie Stefa.
- Ta... Cześć - odparła obojętnie Fretka i razem ze Stefą wróciły do domu.
U boku Phineas znikąd pojawił się mały, wodno-lądowy ssak.
- Grrr.... - zaterkotał.
- O tu jesteś Perry! - ucieszył się Phineas na widok swojego pupilka. - Danny poznaj Perry, to nasz własny dziobak!
- Jest odlotowy! - zawołała Danny na widok dość tępo wyglądającego dziobaka. - Przypomina mi moją Penny ale ona jest mniejsza.
- Penny?
- Tak, Penny to mój dziobak - oznajmiła z dumą.
- Nigdy nie znałem drugiej osoby, która miała by dziobaka - powiedział z namysłem Phineas. - Czy Penny też znika na cały dzień? - zapytał.
- Tak, jak najbardziej, ale czasami wspólnie się bawimy.
- Trzeba ich ze sobą poznać - stwierdził czerwonowłosy spoglądając na swojego pieszczoszka.
- Tak, z pewnością się polubią - przytaknęła mu dziewczyna.
Danny nachyliła się i pogładziła Perry po futerku, na co dziobak zaterkotał. Gdy dziewczyna wstała na podwórku była tylko ona, Perry i Ferb. Phineas i Izabela poszli do domu na kolacje.
Ferb stał nieopodal i wpatrywał się w Danny. Dziewczyna przesłała mu promienny uśmiech, na co chłopak zarumienił się.
- Czy wpadniesz na kolacje? - zapytał Ferb, przerywając niezręczną cisze, która znów zapadła.
- Nie mogę. Musze wracać. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia - odparła Danny.
- Ale wpadniesz jutro?
- Jasne - odparła dziewczyna zakładając kask. - To na razie - pożegnała się i wskoczyła na deskę.
Ferb stał jeszcze chwilę na podwórku. Po kilku minutach wraz z Perry wszedł do domu na kolacje, na którą mama przygotowała ciasto bananowe.
Część druga mojego pierwszego opowiadania.
Może nie jest zbyt super, ale jak na mnie jest OK.
Co więcej mogę napisać? Może tak: to pierwsze z wielu opowiadań które mam zamiar dodać (wkrótce dodam więcej), może zacznę dodawać też obrazki (bardzo chcę), pracuje nie tylko nad opowiadaniami o PiF, ale też czymś innym. Niedługo się okaże co z tego wyjdzie.


PREVIOUS PART
This is the last!

This is the first!
NEXT STORY
Phineas i Ferb STORY




"Phineas and Ferb" charakters belongs to Dan Povenmire and Jeff "Swampy" Marsh
Daniella Shine and Pennylin 'Penny' Miss Platypus belongs to me
© 2012 - 2024 funnyFranky
Comments10
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Leo22222's avatar
Genialne opowiadanie! :squee: