literature

PiF: Story 2 Part 3

Deviation Actions

funnyFranky's avatar
By
Published:
586 Views

Literature Text

Phineas i Ferb STORY (digital) by funnyFranky

"Zmiana ról"

Część 3



Po kilkudziesięciu minutach "Agentki" wróciły do bazy. W drodze powrotnej zatrzymały się w parku by zjeść ciastka. Zaszły też na lody z gorącą czekoladą. Potem odwiedziły SkeytPark, gdzie Danny wzbudziła ogólny podziw, chodź może raczej bardziej szok jako "Skeytypus" (czyli dziobakowy skeyter) wykonując na desce kilka oszałamiających i widowiskowych trików.
Po drodze zahaczyły też o salon gier, plac zabaw i centrum handlowe, gdzie zabłądziły. Przez dobry kwadrans musiały ukrywać się przed żółwiem Baljeetem, który mijał ich w zaułku. Na koniec były zmuszone do widowiskowej ucieczki przed rojem pszczół i chmarą wiewiórek, które Penny rozzłościła rzucając w nie orzechami (twierdziła, że chce je nakarmić). Do bazy wróciły ogromnie zdyszane i brudne.
- Teraz to muszę zrobić ten nowy Poduszkowiec - powiedziała Daniella ze śmiechem usiłując złapać oddech.
Wtem drzwi do legowiska otworzyły się i wszedł Perry.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział potężnie ziewając. - Kto to jest? - zapytał na widok Danny, którą początkowo przeoczył.
- Jestem Vanillia - przedstawiła się Danny i podała mu łapę całą uwalona błotem (w każdym razie miała taką nadzieję).
Perry popatrzył na nią z mieszaniną zdziwienia i obrzydzenia.
- Nie obraź się, ale nie podam ci łapy - oznajmił.
Niebieskooka spojrzała na swoją łapę i natychmiast ją cofnęła.
- Spoko - odparła i uśmiechnęła się szeroko, wycierając łapę o futerko.
- Perry poznaj Vanillię, Vanillia poznaj Perry - wkroczyła do akcji Penny. - Vanillia jest moją kuzynką, przyjechała do mnie w odwiedziny. Dlaczego się spóźniłeś?
- Zaspałem - odparł dziobak, nadal przyglądając się obu dziobaczkom z powagą. Na dziobie Danny nadal widniał przerażający uśmiech (wyglądała jak by dostała szczękościsku). - W nocy nie mogłem zmrużyć oka. Ferb nie spał do trzeciej, a gdy zasnął mamrotał przez sen coś o jakiejś dziewczynie. Pewnie Vanessie.
- Vanessie? - zapytała Penny. - Vanillia zgaś uśmiech - zwróciła się do Danny. Niebieskooka przestała się uśmiechać i zaczęła rozmasowywać swój dziób.
- Czy Vanessa nie chodzi przypadkiem z młodym Monogramem?
- Tak, są razem. Ale Ferb o tym nie wie. Biedaczek jest po uszy w niej zabujany.
- Buja się? - zdziwiła się Danny. - Mówicie o Vanessie, tej córce doktora D?
Dziewczyna wyglądała na trochę zaskoczoną.
- Tak, dokładnie. Skąd o niej wiesz?
- Spotkałyśmy ją podczas misji - odparła Penny za przyjaciółkę. - A własnie, o spóźnienie się nie martw. Vanillia cię zastąpiła. Monogram ją z tobą pomylił, więc nawet nie wiedział, że cię nie było na odprawie - oznajmiła.
- To dzięki Vanillia. Pozwólcie, że wrócę do spania.
Perry opuścił salę odpraw. Penny spojrzała na Danny i zagadała do niej po przyjacielsku.
- To nie koniec świata. Ferb cię lubi, a że buja się w tej całej Vanessie...
- Co? - zdumiała się jedenastolatka na słowa przyjaciółki. - Dlaczego miałabym się tym przejmować?
- Bo Ferb ci się podoba - odparła rzeczowo Penny.
- Co wy dzisiaj z tym "bo ci się podoba"? - zapytała Danny z poirytowaniem.
- A nie jest tak? - zdumiała się dziobaczka.
- Nie. To znaczy on mi się nie, nie nie podoba, tylko nie, nie podoba - zaczęła tłumaczyć brązowowłosa. - To znaczy nie, że tak tylko nie że nie. Nie nie w sensie niedosłownym nie, nie w sposób prosty tego słowa znaczeniu.
- Poczekaj, zgubiłam się - przerwała jej Penny drapiąc się po głowie.
- Ferb jest fajny i w ogóle, i jest moim kumplem, a kumple się nie podobają. Rozumiesz? Ale nie, nie podobają, tyko nie podobają...
- Przerwij zanim rozboli mnie głowa. Chodźmy już stąd, wrócimy na podwórko.
Penny i Daniella opuściły wspólnie bazę.


Perry ledwie zdążył wyjść z przejścia i schować kapelusz, gdy Phineas chwycił go i powiedział uradowany.
- O tu jesteś Danny!
"Jaka Danny?" pomyślał dziobak. "Jestem Perry, własnego dziobaka już nie odróżniasz od jakiejś jedenastolatki?"
Przed Przeobrażaczem stali już wszyscy zmienieni z powrotem w ludzi.
- Zaraz wrócisz do normy. Spokojnie - oznajmił uśmiechnięty czerwonowłosy.
- Ja nie jestem Danny, jestem Perry! Nie poznajesz mnie? - powiedział przerażony dziobak i zaczął się szamotać, jednak Phineas zrozumiał tylko "Grryy...".
W momencie w którym Flynn wkładał Perry do kabiny, z tajnego przejścia wyszła Danny i Penny. Nie zdążyły jednak zareagować, bo gdy dotarło do nich co się dzieje, Phineas wciskał już guzik.
Dziobak Daniella podbiegła do konstruktora i pociągnęła za nogawkę. Dwunastolatek spojrzał na nią oszołomiony.
- Danny? Ale jeśli ty jesteś tu, to tam musi być...
Kabina otworzyła się. Ukazał się w niej chłopiec. Wyglądał na jakieś 13 lat. Miał seledynowe, rozczochrane włosy, zieloną bluzkę i brązowe spodenki. Stał na czworakach i wpatrywał się w zgromadzonych.
- Grry... - zaterkotał Perry chłopiec.
- Perry?! - zdumiali się wszyscy.
- Bez obaw, zaraz to naprawię - powiedział spokojne Phineas i powtórnie wcisnął przycisk.
Tym razem jednak nic się nie stało. Perry nadal był chłopcem.
- Coś jest nie tak - stwierdził Flynn rzecz oczywistą jak Słońce. - Ale bez obaw, zaraz to naprawię.
Razem z bratem sprawdzili wszystkie parametry Przeobrażacza, w końcu znaleźli usterkę.
- Skończyło się paliwo. Obawiam się, że do póki nie doładujemy maszyny, Danny i Perry nie wrócą do swych normalnych postaci - oznajmił czerwonowłosy.
Zaspana Fretka, która właśnie weszła niezauważenie do ogródka wykrzyknęła z radością.
- Teraz to macie przechlapane! Zamieniliście koleżankę w dziobaka, a dziobaka w chłopca! Mama się wścieknie...
Wtem do ogródka wszedł nastoletni chłopak, miał zaczesane do tyłu brązowe włosy i zielone oczy. Ubrany był w biało-czerwoną koszulkę z cyfrą 5 na piersiach i zielone spodenki, a pod pachą ściskał piłkę do kosza.
- Cześć. Jest może Danny? Jestem Scott, jej brat - przedstawiła się.
- Cześć Scott, ja jestem Phineas, to mój brat Ferb i siostra Fretka, a to przyjaciele Izabela, Buford i Baljeet - przestawił wszystkich czerwonowłosy.
- Miło poznać, moja siostra zdążyła mi o was już opowiedzieć. Zwłaszcza o tobie - zwrócił się do Ferba - Danny zapomniała telefonu, więc go jej przyniosłem - dodał.
- Danny stoi tam.
Phineas wskazał na wyjątkowo brudnego dziobaka, stojącego na tylnych łapach. Daniella podeszła do brata. Scott popatrzył na nią. Na jego twarzy widoczny był szeroki uśmiech, który u Fretki mówił "Zaraz powiem mamie!". U Scotta oznaczał jednak zwykłe rozbawienie z powodu wyglądu jego siostry, który trzeba przyznać, był dość komiczny.
- Proszę twój telefon - oznajmił podając jej komórkę. - Mama próbowała się do ciebie dodzwonić chyba z dziesięć razy.
Danny uśmiechnęła się radośnie i uścisnęła brata, na co chłopak wzdrygnął się z obrzydzenia. Dzięki komórce niebieskooka mogła się bowiem porozumieć z otoczeniem, pisząc do wszystkich esemesy.
"Dzięki" napisała i pokazała bratu monitorek.
Chłopak przeczytał wiadomość na głos i odparł.
- Nie ma sprawy. Myślałem, że tata zabronił ci zamieniać się w zwierzęta, po tym wypadku z szynszylą?
Powiedział poważnie Scott. Danny znów napisała coś na komórce, a ten znów to odczytał.
"Tak... zabronił."
- Wypadku z szynszylą? - zapytała pospiesznie Izabela z podejrzanym wyrazem na twarzy.
- Tak to bardzo zabawna historia! - zaczął Scott z rozbawieniem. - Danny zbudowała Zmieniacz Postaci i zamieniła się w szynszyle. Urządziła nam mały pokaz sztuczek, ale podczas jednej z nich wyleciała przez otwarte okno. Na szczęście od rozmiażdżenia o ulice uratował ją lecący myszołów. Zabrał do gniazda i próbował nakarmić nią swoje pisklaki. Na całe szczęście Danny zdołała uciec. Potem w drodze powrotnej zabłądziła w lesie. Musiała uciekać przed rozwścieczonymi wiewiórkami i chmarą pszczół. Znalazła się po czterech godzinach. Cała była w błocie i miodzie. Od tamtej pory tata nie pozwala jej zmieniać się w zwierzęta.
Scott przez całe opowiadanie dławił się ze śmiechu.
"Byłam bardzo słodką szynszylą" napisała Danny.
- Z pewnością - odparł uśmiechnięty Scott ocierając łzę z oka. - No siostra, baw się dobrze i lepiej zrób się na człowieka, zanim rodzice wrócą z pracy.
Scott pożegnał wszystkich i odszedł. Nie przeszedł pięciu metrów, gdy dogoniła go Fretka i zagadała.
- Hej! Hej Scott! Czy mogę cie o coś zapytać?
Scott zatrzymał się.
- Wal - oznajmił z uśmiechem.
- Dlaczego nie próbujesz przyłapać siostry?
- Dlaczego miałbym chcieć ją przyłapać? - zdumiał się kasztanowłosy.
- No, żeby dostała szlaban! - wykrzyknęła Fretka.
- Za co?
- Za to co robi! Że buduje te urządzenia!
- Ale ja nie chce, żeby dostała szlaban - powiedział Shine kręcąc głową. - Jestem dumny, że moja siostra jest wspaniałym konstruktorem i ma takie hobby.
- Dumny? - zdumiała się rudowłosa. - No fakt, ciebie Danny nigdy nie zamieniła ciałem z dziobakiem - oznajmiła z przekąsem.
- Fakt z dziobakiem jeszcze nie - powiedział Scott śmiejąc się - Ale za to raz zamieniła mnie ciałami z muchą. Przez te trzy godziny bycia muchą, odkryłem zupełnie nowe smaki. Inny razem zmniejszyła mnie do rozmiarów mikroba. Dopiero po tygodniu odnalazła mnie wśród pierwotniaków i przywróciła do normalnych wymiarów. Jeszcze innym razem zostałem porwany przez gigantyczną, gumową kaczuszkę, którą Danny niechcący ożywiła.
- Gumową kaczuszkę?
- Nie pytaj. Faktem jednak jest, że nie raz miałem przez nią kłopoty, ale to moja młodsza siostra. Kocham ją i nie chce pakować jej w kłopoty większe, niż te w które sama się pakuje. A teraz wybacz, muszę lecieć. Spieszę się na mecz koszykówki.

Scott oddalił się pozostawiając osłupiałą Fretkę samą.


W ogródku panował spokój.
Buford i Baljeet grali w szachy, ich rozgrywce przyglądała się Izabela.
- Szach i mat - oznajmił Buford blokując czarnemu królowi możliwość ucieczki.
- Ale jak to jest możliwe, trzeci raz z rzędu? - zdumiał się kujon łapiąc się za głowę.
- To nie jest gra dla amatorów - oświadczył osiłek. - To co, gramy jeszcze raz?
- Dobra, muszę się odegrać, ale tym razem ja jestem białymi.
Phineas usiłował zamówić przez telefon paliwo do Przeobrażacza.
- Jak szybko mogę spodziewać się dostawy? Ale jak to, kilka dni? Ja rozumiem, że pluton i rtęć trudno jest kupić na rynku, ale żeby nie mieć jonków srebra?
Danny siedziała na trawce, rozmawiając z Penny i chłopcem Perry.
- To ty jesteś twórcą naszych sprzętów szpiegowskich? - zapytał Perry, gdy Danny opowiedziała mu w jaki sposób odkryła sekret Penny i że zatrudniła się w O.W.C.A. jako główny inżynier.
- Tak - odparła Danny z westchnieniem. - Zaczęłam pracować dla O.W.C.A. kiedy poznałam prawdę o Penny. Zatrudniłam się pod fałszywym nazwiskiem i od tamtej pory tworze dla was sprzęt. Chciałam w ten sposób pomóc jej i jej towarzyszą w walce ze złem.
- Więc odkryłaś sekret Penny, a mimo to ona nadal jest z tobą i nie została przeniesiona? - zdumiał się dziobak.
- Nikt oprócz nas, no i ciebie, o tym nie wie i proszę cię żeby tak zostało. Wiesz jak się to skończy jeśli MM się dowie.
- Dobrze wiem - odparł dziobak ze smutkiem. - To samo było ze mną i chłopcami, kiedy dowiedzieli się o mnie podczas pobytu w drugim wymiarze.
- To oni wiedzą? - zapytała Danny z przejęciem.
- Już nie. Monogram usunął im wspomnienia. Nie pamiętają niczego z tamtego dnia, ale o mało co nie utraciłem ich na zawsze.
- Ja wiem za dużo - oznajmiła brązowowłosa kręcąc głową. - Za wiele wspomnień musieli by usunąć. Penny na pewno zniknęłaby z mojego życia, a tego nie chcę. Penny uśmiechnęła się i przytuliła do przyjaciółki.
- Perry nie mów nikomu, zwłaszcza majorowi - poprosiła partnera.
Perry popatrzał po twarzach towarzyszek.
- Zgoda, nikomu nie powiem. Ale musicie mi coś obiecać.
- Nie obawiaj się nie powiem chłopakom - oznajmiła natychmiast Penny.
- Nie chodzi mi tylko o to - powiedział dziobak. - Obiecajcie, że pomożecie mi chronić Phineasa i Ferba.
- Chronić?
- Co im grozi?
- Dundersztyc.
- Dundersztyc? Ale on nawet nie wie o ich istnieniu - oznajmiła Penny.
- Nie ten Dundersztyc, tylko z alternatywnego świata. Po naszej wyprawie do innego wymiaru nawiązaliśmy współprace z tamtejszymi agentami. Dowiedzieliśmy się od nich, że zły doktor Dundersztyc uciekł z więzienia i chce się zemścić na Phineasu i Ferbie.
Dziewczyny oniemiały. Tego się nie spodziewały.
- Perry, obiecujemy, że zrobimy wszystko by Phineasowi i Ferbowi nic się nie stało.
Penny pokiwała głową na znak, że zgadza się z przyjaciółką. Zapadła cisza przerwana pojawieniem się Ferba. Perry i Penny znów zamienili się w bezmyślne zwierzęta. Choć w przypadku Perry, raczej bezmyślnego chłopca. Ferb zwrócił się do Danny.
- Zrobiłem to dla ciebie - chłopak podał dziewczynie małe urządzonko. - To zminimalizowana wersja naszego Zwierzako-tłumacza. Wychodzi na to, że zostaniesz trochę dziobakiem. Zrobiłem go dla ciebie, żebyś nie musiała posługiwać się komórką.
- Dziękuję ci Ferb.
Powiedziała Danny do urządzonka, które przełożyło jej terkot na ludzki.
- Nie ma sprawy.
Po chwili podszedł do nich Phineas i oznajmił.
- Powiedzieli, że dostawa będzie dopiero za kilka dni. Kto by pomyślał, że tak trudno o pluton w dzisiejszych czasach.
- Pluton? - wypaliła Daniella. - Tylko tego potrzebujecie?
- Tego i jeszcze kilku rzeczy - odparł dwunastolatek z westchnieniem. - Nie mów mi, że masz pluton w pokoju - dodał po chwili z nietypowym dla siebie przekąsem.
Był nieco poirytowany zaistniałą sytuacją, nie znosił gdy jego projekty się opóźniają.
- Oczywiście, że mam! - zawołała dziewczyna wstając.
- Ty tak na serio? - zdumiał się szczerze Phineas.
- Tak, jak najbardziej. Trzymam go w pokoju w antyradiacyjnym pudełku.
- A czy czystym przypadkiem masz tam również trochę rtęci i jakiś kilogram jonków srebra?
- Niestety - Dani pokręciła przecząco głową. - Ja nie mam, ale wydaje mi się, że w laboratorium taty coś jeszcze zostało.
- Laboratorium? - wyszeptał czerwonowłosy z ekscytacją.
- Tak. Tata jest naukowcem. Często pracuje w domu i ma w nim swoje laboratorium. Przechowuje tam przeróżne rzeczy. Rtęć i jonki srebra z pewnością powinny tam być. To podstawowe wyposażenie - wytłumaczyła niebieskooka.
- To samo mówiłem gościowi od zamówień! - ucieszył się Flynn, że w końcu ktoś podziela jego zdanie na temat jonków srebra. - Super! W takim razie mamy wszystko co potrzeba. Danny razem z Ferbem idźcie po pluton i te pozostałe, a ja, Izabela, Buford i Baljeet załatwimy resztę.
Danny chwyciła Ferba za rękę i razem wybiegli z ogródka. Phineas natomiast pobiegł uradowany do pozostałych i podzielił się z nimi dobrą nowiną.
- Szkoda, miałam nadzieje, że sobie trochę pobędzie tym dziobakiem - szepnęła Izabela do Baljeeta tak, że tylko on ją usłyszał.
- Tak, ja też. Może przestała by oszukiwać i nauczyła się grać uczciwie - odparł szeptem chłopak.


Po kilku minutach marszu dziobak Daniella i chłopiec Ferb stali przed całkiem ładnym domkiem. Był niebieski i dwupiętrowy. Miał czarny dach i śliczną altankę. Wokół domu było kilka drzew i klombów z kwiatami. Danny weszła do mieszkania, a Ferb za nią. W domu nikogo nie było, jednak z góry dobiegały jakieś postukiwania.
Dziewczyna poprowadziła chłopaka przez korytarz i zatrzymała się przed białymi drzwiami prowadzącymi do piwnicy, w której mieściło się laboratorium. Otworzyła je, zapaliła światło i zeszła po schodach w dół. Ferb podążył za nią. Gdy byli już na samym dole, przez szklane drzwi weszli do laboratorium. Oczom Ferba ukazał się fantastyczny widok.
Pracownia była jasnym pomieszczeniem o wysokim suficie i szklaną kopułą, przez którą było widać niebo. Znajdowały się w nim między innymi miliony fiolek i jakiś preparatów, mikroskopy przeróżnych rodzajów i kształtów, separatory molekularne, lasery i olbrzymi komputer najnowszej generacji, oraz wiele innych urządzeń.
- To niesamowite. W tym laboratorium jest absolutnie wszystko. - wyszeptał zielonowłosy z podziwem, a jego głos potoczył się po pomieszczeniu.
- Nic specjalnego - odparła Danny. - Poszukaj rtęci na jednej z tych półek, jonki są w magazynku. Ja skoczę po ten pluton.
- Tak jest kapitanie - zażartował Ferb salutując i zabrał się do poszukiwań, a Daniella pognała na górę.
Wróciła pięć minut później dźwigając pod pachą spore, jak na dziobaka, plastikowe pudełko. Było pełne jakiejś zielonej, emanującej tajemniczym światłem zawiesiny.
- Mam - zawołał w tym samym momencie zielonowłosy, wyciągając ostrożnie pojemniczek z rtęcią.
Następnie oboje zaszli do schowka po jonki, po czym wrócili do ogródka.
Phineas czekał już tam na nich z pozostałymi osobami i gotową mieszanką. Chłopak odziany był w gruby żółty kombinezon.
- O jesteście wreszcie - powiedział uradowany czerwonowłosy na widok Danny i brata dźwigającego kilowy worek.
Flynn wziął od Danielli pudełko z plutonem i odszedł na ustronie by dodać go do mieszanki. Wrócił po jakimś kwadransie, po czym umieścił w mieszance również rtęć i jonki srebra. Następnie gotowy roztwór wlał do baku Przeobrażacza.
- Okej, Danny wejdź pierwsza.
Niebieskooka oddała Ferbowi Zwierzako-tłumacza i weszła do kabiny. Gdy ją opuściła, znów była sobą.
Po Danielli przyszła kolej Perry. Kilka minut później i on wrócił do normy. Niespodziewanie Przeobrażacz zaczął wydawać dziwne odgłosy. Dzieci i dziobaki odsunęły się pospiesznie, a po chwili maszyna wybuchła.
- Chyba przesadziłem z rtęcią - przypuścił Phineas.
Chwilę później do ogródka weszła Fretka prowadząc za sobą mamę.
- Mamo widzisz! Wielki Przeobrażacz! - wykrzyknęła pokazując na miejsce, gdzie jeszcze przed minutą takowy Przeobrażacz stał.
- Nic nie widzę Fretko - oznajmiła Linda.
- Co? - Fretka przyjrzała się pustej przestrzeni w ogródku. - Niech to! Ale zobacz tam! - krzyknęła wskazując na Perry.
- Gryyy.... - zaterkotał dziobak.
- Tak widzę Fretko, to Perry.
- Nie, nie mamo. To Danny! - zawołał rudowłosa.
- Ja jestem Danny. Dzień dobry pani.
Danny podeszła do Fretki i jej mamy, i grzecznie przywitała się z Lindą.
- Witaj - odparła kobieta, po czym zwróciła się do córki. - Fretko nie rozumiem o co ci chodzi.
- Kiedy ona, jeszcze przed chwilą, była dziobakiem! - zawołała Fretka gwałtownie gestykulując.
- To prawda proszę pani, ale chłopcy już mnie przemienili z powrotem - przyznała jej racje brązowowłosa.
- To wspaniale - powiedziała Linda uśmiechając się szeroko i wróciła do domu mrucząc pod nosem "Cóż za wyobraźnia".
Fretka zezłoszczona zwróciła się do Danielli.
- Nie mogłaś jeszcze chwile pobyć tym dziobakiem?! Nie próbujcie zrobić ze mnie wariatki! Nie jestem stuknięta.
- P-Przepraszam?... - odpowiedziała niepewnie Danny.
Fretka odwróciła się na pięcie i burcząc coś pod nosem weszła do domu.
- Kupiłam lody. Ma ktoś ochotę? - krzyknęła Linda z kuchni.
Buford i Baljeet wbiegli do środka krzycząc "JAAA!!" na całe gardło.
- Izabelo idziesz z nami? - zwrócił się do przyjaciółki Phineas.
- Niestety, mama kazała mi dziś wcześniej wrócić - odparła czarnowłosa i wyszła z ogródka. - Mam pomóc jej sprzątać, czy tam sporządzić danie. Nie jestem do końca pewna.
- A ty Danny?
Niebieskooka spojrzała na zegarek.
- Nie mogę. Muszę wracać - odparła. - To do zobaczenia. Na razie, Ferb. Shine pomachał przyjaciołom i razem z Penny wyszła za Izabelą, a Phineas i Ferb weszli do domu na lody.
- Izabelo zaczekaj! - krzyknęła Daniella za oddalającą się dziewczyną.
- O, Danny nie zauważyłam cię - powiedziała oschle Izabela. - Czy masz jakąś sprawę niecierpiącą zwłoki? - zapytała obojętnie.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie podrywam Phineasa - oznajmiła brązowowłosa.
- Co takiego? - zdziwiła się Iza.
- Ferb powiedział, że nie lubisz mnie bo myślisz, iż podrywam Phineasa. Musisz wiedzieć, że wcale tak nie jest. Po tych słowach Dani odwróciła się by odejść.
- Naprawdę? To znaczy... Mam na myśli...
- Phineas jest tylko moim kolegą - powiedziała z uśmiechem jedenastolatka, obracając się przez ramię.
- Danny ja... - zaczęła Izabela.
- Wybacz Izabelo, ale naprawdę się spieszę, mam sporo spraw na głowie - oznajmiła Danny machając na pożegnanie. - Pogadamy jutro.
Dziewczyna odeszła razem z Penny w stronę domu.
- ...przepraszam - dokończyła Izabella jednak niebieskooka była za daleko, by usłyszeć jej przeprosiny.
No to już koniec Story 2. Wiem, że te opoka są dość długie, ale ja jestem niecierpliwa i chcę je jak najszybciej dodać więc wale po całości. Następna część już w poniedziałek.






"Phineas and Ferb" charakters belongs to Dan Povenmire and Jeff "Swampy" Marsh
Daniella Shine and Pennylin 'Penny' Miss Platypus belongs to me
© 2012 - 2024 funnyFranky
Comments8
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Isabella42's avatar
Fajnie, że Danny i Izabella wszystko sobie wyjaśniły ^^
Super rozdział :D