literature

PiF Story 5 Part 2 - Deszczowa piosenka

Deviation Actions

funnyFranky's avatar
By
Published:
528 Views

Literature Text

Phineas i Ferb

"Deszczowa piosenka"

Part 2

Izabella i Danny tańczyły w deszczu skacząc po kałużach, chłopcy natomiast urządzili sobie błotną bitwę, tak wyczekiwaną przez Buforda. Phineas i Ferb & Buford i Balgit.
Warto zauważyć, że walka nie była dość równa, bowiem Bufordowi co jakiś czas udało się trafić w Balgita błotną kulką. Najwyraźniej nie mógł się powstrzymać.
  - Buford przecież jesteśmy razem w drużynie! - wykrzyknął oburzony Balgit obrywając po raz czternasty od swojego kompana.
  - I co w związku z tym? - zapytał brunet nie wiedząc o co chodzi jego przyjacielowi.
  - Nie możesz mnie obrzucać! Stoję po twojej stronie! - wybuchnął szatyn i w ostatniej chwili uchylił się przed piętnastą błotną kulką.
Phineas cały umazany błotem, zwrócił się do swojego kompana.
  - Wiesz co Ferb, ten cały deszcz nie jest taki zły, ale czegoś mi w nim brakuje.
  - Muzyki - oświadczył Ferb bez namysłu.
  - Tak, muzyki! - wykrzyknął uradowany Phineas. - Przydała by się jakaś "Deszczowa piosenka".
Ferb zaczął śpiewać.
  - Chodź słońce za chmórami zaszło,
Chodź z nieba lecą łzy.
  - My dobrze się bawimy,
wspólnie tańcząc i śpiewając
w rytm...
Wszyscy prócz Danny wykrzyknęli.
  - Spadających kropli!
  - Hej, Danny! Dlaczego nie śpiewasz? - zawołał Phineas przekrzykując refren piosenki śpiewany przez pozostałych.
  - Ja nie... Nie potrafię śpiewać - odparła cicho Danny.
  - Jak to? - zdumiał się czerwonowłosy. - Każdy umie śpiewać - oświadczył z uśmiechem.
  - Nie ja - oznajmiła dziewczyna.
  - Oj daj spokój - skarcił ją chłopak i zaczął śpiewać drugą zwrotkę.
Razem z nami w deszczu tańcz,
Razem z nami śpiewaj, graj.
  - Bo gdy pada deszcz można dobrze bawić się
wśród...
  - Spadających kropli!
Danny znów milczała.
  - Danny! Śpiewaj - wykrzyknęła Izabella.
  - Ja nie śpiewam - odkrzyknęła jej brunetka.
  - Śpiewaj Danny, śpiewaj! - zawołała szatynka i też zaśpiewała.
Razem z nami po kałużach skacz,
Razem z nami w niebo patrz
  - I niech cie nie zniechęci fakt
Że do o koła nas
pełno...
  - Spadających kropli!
Tym razem Danielle dała się porwać piosence i zaśpiewała z coraz większym powerem.
  - Razem z nami wyrusz na przygodę,
My dojdziemy na tęczy koniec.
Wystarczy gróbka przyjaciół
i wyobraźnia garść...
  - By deszcz i słotę zmienić
w tęczowe pasmo barw
i...
  - Spadających kropli!
  - Wszyscy jeszcze raz! - zawołał Phineas. - W rytm...
  - Spadających kropli!
  - Wśród...
  - Spadających kropli!
  - Pełno...
  - Spadających kropli!
Spadających kropli!
Spadających z nieba kropli!
  - Pada pada pada deszcz.
  - Pada pada pada deszcz.
Pada pada pada deszcz.
Dzieci wbiegły na górkę.
  - Okej, a teraz zjeżdżamy na dół! - wykrzyknęła Danny i zjechała na plecach z górki.
Za nią podążyli pozostali.
  - Ostatni na dole to krokiet! - zawołał Buford zjeżdżając na Balgicie.
  ***   ***   ***   ***   ***
Perry i Penny wjechali windom na piętro mieszkalne Doktora D, cali byli przemoczeni.
Perry zatrzymał się przed drzwiami zdjął fedorę, wykręcił, założył z powrotem  po czym wszedł do środka. Penny zrobiła to samo.
Dundersztyc siedział przed swoim biurkiem i coś spawał, a Taylor leżała na sofie wpatrzona w sufit. Źli naukowcy nie usłyszeli wchodzących dziobaków.
Perry podszedł do doktorka i szturchnął go w ramie.
  - O Perry pan dziobak! - ucieszył się doktor D. - Jak fajnie, że wpadłeś. Serio nudziło mi się. Hanna jest dzisiaj jakaś dziwna, leży cały dzień i nic nie robi. Nawet się na mnie nie wydarła jak podpaliłem sobie rękaw fartucha.
  - Deszcz sprawia, że tracę moją kreatywność i zapał do czegokolwiek - odezwała się Taylor z kanapy. - O, witaj Penny panno dziobak - dodała ujrzawszy swoja nemezis.
  - Grryy... - zaterkotała Penny.
Dziobaczka poczłapała się to doktor T i usiadła na drugim końcu sofy.
  - Co jesteś dzisiaj taka markotna? - zagaiła do niej złocznica.
  - Grryyy... - odterkotała Agentka.
  - Widziałaś ostatnio nowy film Rayana Jeta "Marzę o słońcu"?
  - Widzisz Perry panie dziobaku? - zwrócił się do Perry Hainz i wskazał na swoją wspólniczkę. - Widzisz z kim ja muszę pracować?! I nie patrz tak na mnie - dodał widząc spojrzenie dziobaka. - Wiem co ci powiedział Major Monobrew, żeby wszystko było jasne, tym razem nie majstrowałem przy pogodzie, tym razem. Ech... Usiądź sobie gdzieś, nie ważne gdzie, i tak wszędzie są pułapki.
Perry wybrał najwygodniejszy fotel i rozgościł się na nim. Nagle fotel przykuł go do siebie. Perry nie wyglądał na zaskoczonego.
  - A teraz Perry panie dziobaku, skoro przybyłeś by mnie odwiedzić w te deszczową pogodę, a ja zdołałem już przykuć twoją uwagę, opowiem ci jak wpadłem na mój najnowszy pomysł - oznajmił doktorek i przeszedł do objaśniania zaistniałej sytuacji.- Wyszedłem z kuchni z olejem do smażenia, żeby zapytać Taylor ile go trzeba wlać żeby usmażyć rybę, kiedy zobaczyłem ją w tym stanie. Przypominała mi mojego wujka Rafa. Straszny był z niego nudziarz i melancholik. Raz...
Perry siedział znudzony gapiąc się bezmyślnie na swojego nemezis i słuchając kolejnej historii z jego trudnego dzieciństwa. Tymczasem Penny nudziła się na kanapie obok swojej nemezis.
  ***   ***   ***   ***   ***
  ***   ***   ***   ***   ***
Danny wspięła się na wzgórze, był z niego świetny widok. Izabella bujała się na huśtawce. Phineas udawał, że łowi ryby w kałuży. Buford robił aniołki w błocie, a Balgit, mimo wcześniejszych protestów, wisiał na drzewie bo bardzo denerwował Buforda.
Na wzgórze wszedł Ferb, jak pozostali cały był mokry i ubłocony.
  - Co robisz? - zwrócił się do Danielli.
Dziewczyna drgnęła o mało co nie spadając ze zbocza. W ostatniej chwili Ferb chwycił ją i przyciągnął do siebie.
  - A więc, co robisz? - powtórzył swe pytanie patrząc dziewczynie głęboko w oczy.
Nagle deszcz przestał padać. Zza chmur wyszło słońce, a na niebie pojawiła się tęcza. Danny odwróciła wzrok od Ferba i spojrzała na tęcze.
  - Spójrz jaka piękna.
  - Nie tak jak ty... - wyszeptał chłopak jednak dziewczyna nie dosłyszała jego komplementu.
Na wzgórze wbiegli pozostali, Balgit został wniesiony przez Buforda.
  - Deszcz przestał już padać! - powiedział Phineas uwydatniając fakt jasny jak słońce. - Widzicie, tęcze?! - zapytał z uśmiechem.
  - Chodźmy, w końcu możemy poszukać tego skarbu! - zawołała Izabella.
  - Super! - ucieszyli się pozostali.
  - Buford, możesz mnie już postawić? - odezwał się Balgit.
Osiłek puścił swą ofiarę, która wpadła w błoto.
  - Razem na koniec tęczy, albo jeszcze dalej! - zawołał Phineas i wskazał w bliżej nie określonym kierunku.
Bohaterowie ruszyli w kierunku lasu. Śpiewając wspólnie:
  - Razem z nami wyrusz na przygodę,
My dojdziemy na tęczy koniec.
Wystarczy gróbka przyjaciół
i wyobraźnia garść...
By deszcz i słotę zmienić
w tęczowe pasmo barw
i...
   Spadających kropli!

Bo nawet w niepogodę
Zabawa trwa
I muzyka gra,
Gdy pogodę w sercu masz
I przyjaciół, którzy pójdą za tobą w świat!
Nie ważne słońce, deszcz czy grad!
  ***   ***   ***   ***   ***
  - ...wtedy zrozumiałem, że oleju nie robi się z oliwy tylko z rzepaku, no ewentualnie ze słonecznika. Tak więc zrodził się mój najnowszy pomysł... Smuto-i-depresoinator!
Doktor D pokazał mu swoje najnowsze dzieło. Był to mały pistolecik z antenką.
  - Powoduje on, że ludzie przypominają sobie smutne wydarzenia ze swojego życiu i wpadają w depresje. Sprawie, że wszyscy w Okręgu Trzech Stanów wpadną w głęboką depresje i nic nie będzie się im chciało tak jak mojemu wujkowi, albo dzisiaj Taylor. Ludziom w depresji nic się nie chce i nie będą stawiać oporu jak będę przejmował nad nimi władze. Najlepszy przykład leży na kanapie - Dundersztyc wskazał na Taylor. - Dobrze, a teraz zanim znów pokrzyżujesz mi moje plany wcielę je w życie.
Hainz ruszył w kierunku balkonu, nagle Agent P oswobodził się z uścisków fotela i popchnął Hainza. Doktorek upadł, wcześniej jednak zdążył nacisnąć spust. Z pistoleciku wyleciał pojedynczy granatowy promień.
  - Perry panie dziobaku, dlaczego to zrobiłeś? - oburzył się Dundersztyc.
  - Grryyy...
Perry ruszył na Dundersztyca i zaczęła się walka. W tym czasie Doktor T i Penny siedziały sobie w spokoju i obserwowały ich potyczkę.
  - Spokojnie Penny panno dziobak twój partner sobie poradzi - powiedziała Taylor, gdy Penny spróbowała wstać by pomóc Perry.
  - Poczęstowałam bym cię biszkoptami, ale nie chce mi się wstawać - oznajmiła Hanna wzruszając rękami.
Walka nadal trwała. Hainz przeleciał przez pokój. Dziewczyny nadal siedziały na kanapie. Wyglądały na trochę znudzone. W końcu Dundersztyc wleciał do kuchni i zwalił na siebie stos talerzy.
  - A niech cie Perry panie dziobaku! Ała! - wykrzyknął.
Perry rozwalił Smuto-i-depresoinator i wyszedł z laboratorium Doktora D.
  - To na razie Penny panno dziobak - pożegnała się Hanna.
  - Grrryyy...
Penny podniosła się z kanapy i wyszła za swoim partnerem.
  ***   ***   ***   ***   ***
  - Hej, chyba się zbliżmy do końca tęczy! - zawołał Phineas dostrzegłszy przed sobą coraz wyraźniejszą poświatę tęczy.
  - A swoją drogą to ciekawy jestem jak wielki jest ten skarb i co konkretnie to jest. Garniec złota? Albo wielkie takos! - zastanawiał się na głos Buford.
  - Wkrótce się dowiemy - oznajmił Phineas.
Chłopak rozchylił krzak, a jego oczom ukazała się przepiękna polanka.
  - To tu! Tu jest koniec tęczy! - wykrzyknął uradowany. - Szukajmy skarbu, powinien być niedaleko!
Przyjaciele rozeszli się po polanie w poszukiwaniu skarbu.
  - Nic tu nie ma, żadnego garnca złota - oznajmił ze smutkiem Balgit po kilku minutach poszukiwań.
  - To może chociaż znajdziemy takos? - zaproponował Buford.
Nagle dał się słyszeć radosny krzyk Izabelli.
  - Spójrzcie! To mój pluszowy miś! Zgubiłam go dawno temu. Gdzie się podziewałeś panie Rodzynku?
Chwile później pozostali poszukiwacze, również odnaleźli cenne dla nich przedmioty, które przed laty im zaginęły.
  - Patrzcie, to mój zaginiony puzzel - zawołał Balgit. - Nareszcie będę mógł dokończyć moją matematyczną układankę.
  - Moja spawarka łukowa! - ucieszył się Phineas.
  - Znalazłem pączka, który zginął mi trzy tygodnie temu! - wykrzyknął Buford.
  - Chyba nie zamierzasz go teraz jeść? - zapytał niepewnie Balgit.
  - A dlaczego nie?
  - No bo... Zresztą nie ważne. Smacznego.
Ferb nachylił się po swoje odkrycie, jego zaginioną książkę z przygodami króla lasu.
Gdy wstał dostrzegł Danny siedzącą na obalonej kłodzie. Nachylała się nad czymś i chyba płakała. Ferb podszedł do niej i usiadł obok.
  - Czy coś się stało? - zapytał szeptem.
Dziewczyna milczała. W ręku trzymała fotografie swoją z jakimś blond chłopakiem w fioletowej bluzce z kapturem i słuchawkami przewieszonymi przez szyje.
Danny, dostrzegłszy spojrzenie Ferba na zdjęciu, powiedziała.
  - To fotografia, którą zgubiłam podczas przeprowadzki.
  - Śliczna - pochwalił Ferb. - A ten chłopak obok ciebie to...
  - Mój przyjaciel z Grandville, Markus - odpowiedziała brunetka na niedokończone pytanie.
  - Dlaczego płaczesz? - zapytał zielonowłosy na widok łez spływających po podbródku dziewczyny.
  - Nie płacze, to tylko... deszcz - odparła Danny pociągając nosem. - Nic specjalnego.
  - Ale już nie pada. - Danny milczała nadal wpatrzona w fotografie. - Mnie możesz powiedzieć, jestem twoim przyjacielem - powiedział Ferb patrząc na dziewczynę.
  - Naprawdę? - zapytała Daniella spoglądając na chłopca.
  - Oczywiście. A ty jesteś moją przyjaciółką - oświadczył zielonowłosy.
Danny spojrzała prosto w oczy Ferba. Chłopak uśmiechnął się.
  - Bardzo mi go brakuje - wyszeptała dziewczyna. - Od dawna się z nim nie widziałam, a wcześniej byliśmy nie rozłączni.
Ferb przestał się uśmiechać.
  - Dlaczego go nie odwiedzisz? - zapytał.
  - Nie mogę, chodź bardo bym chciała - odparła brunetka.
  - Więc zadzwoń - zaproponował chłopiec. - Czasem wystarczy porozmawiać z bliską ci osobą by poczuć się lepiej.
Danny uśmiechnęła się.
  - Dziękuje Ferb. W Danville, bez Markusa, czuje się samotna, ale świadomość, że mam ciebie podnosi mnie na duchu.
  - Ten Markus musi być dla ciebie ważny.
  - Do nie dawna był moim jedynym ludzkim przyjacielem. Często się przeprowadzaliśmy i nie zawierałam bliskich znajomości. Nie chciałam się przywiązywać. Dopiero w Grandville Markus nauczył mnie, że przyjaźń jest ważna. To przyjaciele sprawiają, że nie czujemy się samotni, dzięki przyjaciołom świat jest weselszy i nabiera barw. Przyjaciele są jak deszcz dla kwiatów. Ratują nas przed uschnięciem z samotności. Wtedy miałam tylko jego i Penny.
  - Cóż, teraz masz i mnie.
Zielonowłosy wciąż wpatrywał się w dziewczynę.
  - Dzięki Ferb.
Daniella wstała i odeszła. Do Ferba podszedł Phineas i usiadł koło niego.
  - Jak tam bratku? - zwrócił się do zielonowłosego.
Ferb wzruszył ramionami.
  - Dzisiejszy dzień był naprawdę fajny. Po mimo deszczu i braku słońca zabawa była przednia. No nie? - zapytał Phineas.
Ferb skinął głową.
  - Danny pokazała nam, że gdy pada deszcz też można świetnie się bawić.
  - Nie ważne jaka jest pogoda na dworze, najważniejsza jest pogoda ducha i dobre towarzystwo w gronie przyjaciół, i ukochanych - oznajmił Ferb.
  - Tak, jak najbardziej - przyznał mu racje czerwonowłosy.
Do chłopców podszedł Perry i zaterkotał.
  - O tu jesteś Perry! - ucieszył się Phineas. - Mieliśmy dziś niezłą zabawę w deszczu. Skakaliśmy po kałużach, urządziliśmy błotną bitwę, a na końcu tęczy znaleźliśmy rzeczy, które dawno nam zginęły. A ty jak się bawiłeś?
  - Grryyy...
fF: Skończyłam rozdział piąty....
Wiem, że trochę długaśny, ale chciałam już dodać zakończenie... :)
Jak się podoba piosenka.? Sama pisałam :D Wiem, że jest troche nie rymowana i trudno by było napisać do niej melodje, ale... SŁOWA MI SIĘ PODOBAJĄ, NO I SAMA JĄ NAPISAŁAM.! (Dla mnie napisanie rymowanki to problem) :D
LaT: Wedłóg mnie ta piosenka ma drugie dno, jakiś ukryty przekaz... :)
cC: Zgadzam się z LaTiją! Tylko nie mam bladego pojęcia jaki :?
LaT&fF: ...
***
fF: A teraz czas na pytania crazy Cath...
Oficjalnie oświadzczam, iż nie musicie na ów pytania odpowiadać.... I nie ponoszę odpowiedzialności za możliwe ofiary... fF

"Off crayzy Cath's notebook"
questions crayzy Cath's

1. Czy Dundersztyc przestanie kiedyś zanudzać Perry swoimi opowieściami?
3. Czy Dundersztyc kiedyś zdoła wcielić swój plan w życie?
4. Czy Danny porozmawia z Markusem?
5. Czy Buford zje pączka?
6. Jak bawił się Perry?
7. I czy Danny zauważy w końcu zaloty Ferba?

...odpowiadzi na te, lub inne pytania, znajdziecie, lub nie znajdziecie w kolejnych częściach... cC
***
fF: A teraz na cześć deszczu... hip.! hip.!
cC&LaT: HURA.!

fF: PS - przepraszam, że sie tak rozpisuje, ale krócej nie potrafię.! :XD:






"Phineas and Ferb" charakters belongs to Dan Povenmire and Jeff "Swampy" Marsh
Daniella Shine and Pennylin 'Penny' Miss Platypus belongs to me

POZDRAWIAM.!
fF
© 2012 - 2024 funnyFranky
Comments15
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
SanAngle's avatar
1. Nie
3, Nie
4. Tak
5. Tak
6. Średnio
7. Nie