literature

PiF Story 13 Part 10 - Misja-wieloswiat

Deviation Actions

funnyFranky's avatar
By
Published:
415 Views

Literature Text

Phineas i Ferb

"Misja - wieloświat"

Part 10

Gdy Han Solo - Phineas doleciał wraz ze swymi towarzyszami do centrum Danville, armia Klonów była w trakcie destrukcyjnych działań, mających na celu przejęcie władzy w mieście przez niezrównoważonego szaleńca, czyli (w wielkim skrócie) niszczyła co popadnie. Phineas rozdał każdemu jego broń i cała zgraja wyskoczyła na ulice miasta.
 - W scenariuszu jest, że mamy się rozdzielić - zawołał czerwonowłosy. - Ja idę z Izabellą, a Buford z Balgitem i Ferbem. Do dzieła!
I zaczęła się walka. Mimo że każde z nich strzelało w wrogie oddziały z całej swej amunicji lub (w przypadku Lucka - Ferba) waliło kijem... znaczy mieczem świetlnym z całych sił, Klony wybuchały jedynie śmiechem i kontynuowały swój niszczycielski marsz. W końcu kilku białych zapędziło całą piątkę w kozi róg i zaczęło się do nich niebezpiecznie zbliżać.
 - No to teraz się pobawimy - wycharkał jeden ze złoczyńców... znaczy się Klonów.
Buford i Balgit rzucili się sobie w ramiona, Ferb stał za nimi sparaliżowany strachem, a Izabella kryła się za Phineasem, który w panice przerzucał kartki scenariusza.
 - Tego nie ma w scenariuszu! - wykrzyknął, przerzucając kartki.
Gdy Klony dzieliło od naszych bohaterów jakieś pięć metrów, znikąd pojawiła się Danny. Stanęła wyprostowana przed przyjaciółmi i strzeliła w jednego z Klonów z Blastera, a ten znikł. Widząc to jego ziomkowie skierowali swe bronie na brunetkę, jednak i oni zostali ustrzeleni, tym razem przez DS i alt-Ferba. DS i alt-Ferb przybili sobie piątki i pobiegli dalej. Danny zwróciła się do zdumionych przyjaciół.
 - Phineas? Co wy tu robicie?
 - M-my odgrywamy sceny z Gwiezdnych Wojen - odparł czerwonowłosy.
 - Z Gwiezdnych... A no tak! - zawołała i pacnęła się w głowę.
 - A ty co tu robisz? - zapytał podejrzliwie Phineas.
 - Jak to co. Chcę wam pomóc. Jestem jedną z rebeliantów.
 - A ta zamaskowana dziewczyna i koleś uderzająco podobny do Ferba to kto?
 - To zamaskowana dziewczyna i koleś uderzająco podobny do Ferba - odparła Danny wzruszając ramionami. - Oni też postanowili przyłączyć się do batalii.
 - Jak zniknęliście te Klony?
 - Mam specjalną broń - oznajmiła dziewczyna i podała każdemu po Blasterze. - Trzymajcie, mogą się wam przydać - oznajmiła i ruszyła przed siebie.
 - Poczekaj idę z tobą Danny! - zawołał Ferb i ruszył za brunetką.
 - Tego nie ma w scenariuszu! - zawołał za nimi Phineas. - Zresztą co tam - oznajmił po chwili i (ku rozpaczy Izabelli) wyrzucił scenariusz przez ramię. - Chrzanić scenariusz, idziemy na żywioł! Chodź Izabello - i pociągnął szatynkę w wir walki.
Buford i Balgit nie czekając dłużej ruszyli w ślady towarzyszy.
 ***  ***  ***  ***  ***
Phineas i Izabella z drugiego wymiaru siedzieli na dachu ratusza i bawili się w snajperów.
 - Piąty! - zawołał ucieszony czerwonowłosy znikając kolejnego Klona.
 - Piętnasty - oznajmiła Izabella po wykonanym strzale, który jak każdy poprzedni trafił bez pudła.
Chłopak zaczerwienił się i postanowił nie odzywać już więcej.
Nagle Izabella została odciągnięta do tyłu przez jednego z Klonów, który dostał się na dach ratusza jakoś. Izabella ze strachu wypuściła z ręki Blaster, który spadł na ziemie. Klon przystawił szatynce do głowy swój laser.
 - Puść ją! - zawołał czerwonowłosy.
 - Bo co? Jeśli oddasz strzał, ja też to zrobię i pożegnasz się ze swoją dziewczyną.
 - Ona nie jest moją dziewczyną! - odkrzyknął alt-Phineas
 - Nie jestem jego dziewczyną! - zawołał alt-Iza.
 - Tak czy inaczej ona umrze - oznajmił rozradowany Klon. - Zastrzelę ją.
 - W sumie, wiesz co - zwrócił się chłopak do Klona. - Strzelaj i tak jej nie lubię.
 - Phineas! - zawołał rozżalona Iza.
 - Nie zależy mi na niej. Wiesz niby ładna, niby mądra, ale w głębi... Straszna jędza.
 - Ta, znam ten typ - przytaknął Klon.
 - No widzisz. Pozbądź się jej.
 - Kusząca propozycja.
 - Nie bój jeża nie powiem reszcie, zrobimy z tego "wypadek przy pracy". Nikt nie dowiedzie, jak było naprawdę, a w razie jakby co wynajmę ci dobrego prawnika.
 - Naprawdę?
 - Tak, jak najbardziej. Pozbawisz mnie kłopotu, a ja będę ci dozgonnie wdzięczny.
 - Więc mam ją zastrzelić?
 - No jasne, śmiało strzelaj.
 - Mam to zrobić?
 - Tak, jak najbardziej, ale najpierw sprawdź czy pistolet jest naładowany, bo nie chcielibyśmy wpadki. Ma być szybko i gładko.
Klon zabrał lufę ze skroni Izabelli i sprawdził ilość stan energii w pistolecie laserowym. Phineas wykorzystując moment nieuwagi i głupotę przeciwnika strzelił mu prosto w głowę. Klon zniknął wypuszczając z uścisku dziewczynę. Izabella zachwiała się i wpadła wprost w ramiona Phineas. Chłopak pochwycił ją ratując od rozmiażdżenia się o bruk.
 - Co się mażesz jędzo? - zapytał na widok szklanek w oczach szatynki.
 - Już myślałam, że naprawdę dasz mu mnie wykończyć - oznajmiła Izabella drżącym głosem.
 - Żartujesz? Jak bym chciał to już dawno sam bym cie załatwił.
 ***  ***  *** ***  ***
DS i Ferb biegli ulicami Danville wprost na tłum Klonów, nagle zostali otoczeni ciasnym kołem. Stanęli odwróceni do siebie plecami i zaczęli zestrzeliwać wrogie jednostki. Niestety wrogie jednostki nie pozostawały dłużne, i DS i Ferb z drugiego wymiaru musieli się sporo namęczyć by uniknąć pocisków laserowych. Walka w kręgu trwała kilka minut, w końcu jednak udało się im rozbić zwarty szyk i umknąć wrogom. Biegli ile sił w nogach usiłując umknąć wrogą. Ferb obejrzał się do tyłu. Jeden z Klonów celował wprost w tył głowy DS.
 - Uważaj! - krzyknął zielonowłosy do swojej pary.
Nim dziewczyna zdołał zareagować Klon wystrzelił w nią pocisk laserowy. W ostatniej chwili Ferb rzucił się na dziewczynę i zwalił ją z nóg.
 - Złaź ze mnie Fletcher! - wykrzyknęła zamaskowana, gdy laser uderzył w budynek naprzeciwko.
 - Ja ratuje ci życie, a ty zamiast dziękuję, to drzesz się na mnie "Złaź ze mnie Fletcher".
 - Jeśli myślisz, że wyznam ci miłość, to się grubo mylisz!
 - Co!?
 - Gówno, jeden zero dla mnie!
 - Zjedz je równo!
 - Nie odzywaj się tak do mnie Fletcher!
 - Bo co?
Podczas gdy Ferb i DS leżeli na ziemi i zajęci byli, dość głośnym wymienianiem zdań na temat swej osoby, nie zauważyli, że zbliża się ku nim diaboliczny wysłannik samego Lorda Sitów, znaczy się Klon. Swoją broń laserową wymierzoną miał wprost w tył głowy Fletchera, ten był jednak zbyt zajęty wymyślanej zamaskowanej nowych określeń by zwrócić na niego uwagę. Klon nacisnął spust. W tym samym momencie został trafiony przez Fretkę z Blastera i zniknął. Promień wysłany przez złoczyńce chybił o cal robiąc dziurę w asfalcie.
 - Może zamiast się migdalić zrobicie coś pożytecznego i zestrzelicie kilka Klonów?- zaproponowała Fretka, wysyłając kolejne dwa Klony do ich światów.
 - My się nie migdalimy! - wykrzyknęła DS. - Fletcher na mnie leży, a...
 - Tobie się to podoba - dokończył zielonowłosy.
 - Uważaj żeby za raz nie spodobało mi się ci przywalić.
 - Dość tego, zadki do góry i do boju bo zestrzelę was do naszego wymiaru.
DS i Ferb zrobili jak im alt-Fretka doradziła i ruszyła przed siebie w dalszy bój.
 ***  ***  ***  ***  ***
Phineas i Izabella z pierwszego wymiaru biegli przed siebie zestrzeliwując mijane klony. Nagle Izabella została pochwycona przez jednego z nich. Klon wciągnął dziewczynę w ciemny zaułek. Phineas wbiegł za nim do alejki. W tym samym momencie za chłopakiem wyrósł mur Klonów odgradzając mu jedyną drogę ucieczki. Klon trzymający Izabellę wdrapał się po drabinie na pobliski budynek. Phineas stał gapiąc się na białych nie wiedząc co zrobić, nagle Klony jeden po drugim zaczęły znikać. Phineas stał oszołomiony nie wiedząc co się dzieje. Gdy ostatni Klon zniknął chłopak dostrzegł przed sobą Izabellę. Tyle, że nie jego Izabellę, a Izabellę z drugiego wymiaru, o czym Phineas nie wiedział.
 - Izabello? Jak się tu znalazłaś?
 - Zeskoczyłam z dachu - odparła szatynka i opuściła broń.
 - A gdzie jest twój kostium?
 - Jaki kostium? Zresztą, nieważne - oznajmiła dziewczyna i ruszyła ku pozostałym Klonom.
 - Izabello zaczekaj! - wykrzyknął czerwonowłosy i pochwycił dziewczynę za dłoń. - Dziękuję - oznajmił i...
 ***  ***  ***  ***  ***
W tym samym czasie Klon, który porwał Izabellę z pierwszego wymiaru biegł po dachu jakiegoś budynku. Nagle potknął się i przewrócił. Wypuścił dziewczynę z rąk, a ta przeturlała się na bok i odsunęła od porywacza. Z cienia wyszedł alt-Phineas, to on podstawił nogę klonowi.
 - Adeus amigo - oznajmił i zniknął Klona.
Izabella na widok czerwonowłosego poderwała się na nogi i rzuciła mu na szyję, nie wiedząc, że jest to alter-ego jej ukochanego.
 - Phineas uratowałeś mnie!
 - Nie ma co ukrywać - przyznał nieskromnie czerwonowłosy i odsunął się od dziewczyny.
Przyjrzał się uważnie dziewczynie.
 - Wow, Danny miała rację. Jesteś jak z bajki i to takiej mocno kolorowej.
 - Co? - zdumiała się dziewczyna. - Gdzie jest twój kostium? - zapytała po chwili.
 - Jaki kostium? Zresztą nieważne.
Chłopak już miał odejść, gdy Izabella rzuciła się mu w objęcia i...
Part 10 - przedostatni :XD:
...i zaczęła się walka.! A jak się skończy.? Dowiecie się jutro.! ;)
(Albo i nie...)
Co myślicie.?






"Phineas and Ferb" charakters belongs to Dan Povenmire and Jeff "Swampy" Marsh
Daniella Shine and Pennylin 'Penny' Miss Platypus belongs to me

POZDRAWIAM.!
fF
© 2013 - 2024 funnyFranky
Comments21
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
SanAngle's avatar
Dwa pocałunki? Najpewniej. Czy Fineasz wyzna jej miłość? Zapewne. Ale i tak zrobi to temu klonowi, a jak spostrzeże swą omyłkę... to bedzie zabawnie...


Biedna Iza.. Tyle starania na marne...